Uczta Babette to już nie tylko nazwa filmu to określenie : kolacja na najwyższym poziomie, świetna kuchnia francuska itp... teraz marzy mi się wydać "Ucztę Babett" nie myślę tu o dokładnym odwzorowaniu potraw : zupy z żółwia, przepiórek, blinów czy owoców (które w dzisiejszym wieku były by raczej negatywnym zaskoczeniem, większość ludzi podchodzi do jedzenia automatycznie nie zwracając uwagi na smak ,konsystencje,zapach - dla większosci to poprostu owoce które możemy kupić w każdym sklepie obok domu - niesamowita prostota kuchni francuskiej i zamiłowanie generała dla mnie 10! ). Już wątek został zatracony coś czuję ... powracając do marzenia o wydaniu "Uczty Babette" - pięknie przystrojony stół, 5 talerzy, do każdego dania inne wino .... mimo że film nie oferował degustacji potraw sprawił że smak sam tworzył się w ustach(może to przez panującą cisze, nie słowa oddawały zachwyt lecz gesty i wyraz twarzy). Coś zakazanego czyli przyjemność która jest pychą jak niektórzy twierdzą tylko dla ciała stała się największą strwą dla ducha, wartą więcej niż 10,000 franków.
Film nie tylko dla miłośników i pasjonatów jedzenia, człowiek którego myśl o kapselonie czy energetyku powoduje dreszczyk na ciele też z chęcią go oglądał.
